Wysłane przed chwilą do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej:
Szanowni Państwo,
Pozwolę sobie zabrać głos na temat projektu
ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy skuteczności
egzekucji świadczeń alimentacyjnych, zachęcony do tego przez
podsekretarza stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki
Społecznej, pana Bartosza Marczuka. Będzie to głos z punktu widzenia
polskiego ruchu na rzecz praw mężczyzn, który, aczkolwiek
niesformalizowany, istnieje i rozwija się - póki co w mediach
społecznościowych, jednakże istnieje także Fundacja Masculinum, która,
mam nadzieję, również wypowie się w temacie.
Przede wszystkim,
nie negując potrzeby poprawy ściągalności swiadczeń, uważam za błąd
przyjętą hierarchię ważności zmian legislacyjnych. Priorytetem nie
powinna być moim zdaniem poprawa ściągalności świadczeń, lecz
zastąpienie alimentacji w jak najszerszym zakresie opieką naprzemienną
nad dzieckiem. Pominięte zostały także inne problemy, mianowicie
alienacja rodzicielska - utrudnianie bądź uniemożliwianie kontaktu z
dzieckiem drugiemu rodzicowi, nierzadko niezgodnie z postanowieniem
sądu; niewłaściwe wykorzystanie środków przez osobę sprawującą opiekę
nad dzieckiem, czy też brak możliwości samodzielnego wniesienia o
zaprzeczenie ojcostwa po upływie półrocznego terminu z jednej, a
nieistnienie w systemie prawnym i brak możliwości wniesienia o
stwierdzenie nabycia praw rodzicielskich w przypadku na przykład
kochanka zamężnej kobiety z drugiej strony. Nierozwiązany pozostaje
problem użycia męskiego nasienia bez zgody mężczyzny w celu zajścia w
ciążę - ustawa nie przewiduje zwolnienia z obowiązków rodzicielskich czy
alimentacyjnych w przypadku gwałtu na mężczyźnie lub niekonsensualnego
użycia nasienia (np. wydobytego ze zużytej prezerwatywy). Takie
przypadki mają miejsce a nie zostały ujęte w prawie.
Uzasadnienie
zmian zawiera nieprawdziwe tezy: "Zobowiązanie rodziców wobec dziecka
jest fundamentalne i nie ma możliwości zwolnienia ich z tego obowiązku."
Kobieta ma taką możliwość, a nawet kilka możliwości. Może dokonać
aborcji za granicą, np. w Republice Słowacji, czy też w Holandii, bez
zgody partnera, uwalniając się od odpowiedzialności prawnej i finansowej
za swoje potomstwo. Jeżeli jest niezamężna, może oddać dziecko do
adopcji lub pozostawić w szpitalu bez zgody partnera, podobnie
uwalniając się od wszelkich zobowiązań. W żadnym z tych przypadków nie
ponosi kary. Mężczyzna nie ma takiej możliwości, w niektórych
przypadkach również wówczas, gdy wie, że nie jest biologicznym ojcem.
Mało tego: polskie prawo nie przewiduje możliwości dochodzenia roszczeń z
tytułu sprawowania opieki i łożenia na nie swoje dziecko.Kolejny fałsz:
"dłużnik alimentacyjny, nie płacąc alimentów, w gruncie rzeczy pozbawia
własne dziecko perspektyw" - niekoniecznie własne.
Projekt zmian
nie przewiduje likwidacji patologii w postaci orzekania wysokości
alimentów na podstawie nie osiąganych dochodów, lecz "dochodu, jaki
mogłaby osiągnąć osoba zobowiązana", pozostawiając ocenę tegoż
domniemanego dochodu niczym nieograniczoną i nieuregulowaną. Znane mi są
przypadki, gdy w przypadku rodzica zobowiązanego do alimentacji a
przebywającego za granicą sąd orzekał wysokość alimentów z całkowitym
pominięciem wyższych niż w Polsce kosztów utrzymania, w tym wynajmu
mieszkania bądź domu.
Wszystkie te problemy zostały całkowicie pominięte.
Cóż zatem mamy w projekcie zmian? Mamy rozszerzenie uprawnień
komorników, pseudouprzywilejowanie dłużników alimentacyjnych przy
robotach publicznych oraz zamach na diety. Dodatkowo proponowane jest
uderzenie w pracodawców, zatrudniających bezumownie. W zasadzie jedyną
zmianą nie budzącą watpliwości jest podniesienie kryterium dochodowego,
związane z inflacją.
Co do zasady, z aktywizacją zawodową jako
sposobem na rozwiązanie problemu niealimentacji można sie zgodzić,
natomiast nie rozumiem, dlaczego zakłada się, że lekarz, inżynier czy
informatyk ma kopać łopatą ziemię pod autostrady? Dlaczego akurat diety -
wystepujące wszak wcale nie często, i niewielkie - miałyby być sposobem
na niealimetację? W porównaniu z innymi dochodami to w najlepszym razie
rząd wielkości 1-2%. Nie widzę też sensu różnicowania kar dla
przedsiębiorców w zależności od tego, czy bezumowne zatrudnienie dotyczy
osoby zobowiązanej do alimentacji czy też nie. Pracodawcy nie dysponują
narzędziami pozwalającymi sprawdzić istnienie obowiązku alimentacyjnego
i karanie ich za coś, o czym nie mieli jak powziąć wiedzy, jest
nielogiczne i niekonstytucyjne.
Podsumowując, projekt zmian w ustawie oceniam negatywnie i rekomenduję jego odrzucenie w całości.
Maciej Wójcik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz