poniedziałek, 25 czerwca 2018

Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy skuteczności egzekucji świadczeń alimentacyjnych (30 maja 2018 r.)

Wysłane przed chwilą do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej:

Szanowni Państwo,
Pozwolę sobie zabrać głos na temat projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy skuteczności egzekucji świadczeń alimentacyjnych, zachęcony do tego przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, pana Bartosza Marczuka. Będzie to głos z punktu widzenia polskiego ruchu na rzecz praw mężczyzn, który, aczkolwiek niesformalizowany, istnieje i rozwija się - póki co w mediach społecznościowych, jednakże istnieje także Fundacja Masculinum, która, mam nadzieję, również wypowie się w temacie.
Przede wszystkim, nie negując potrzeby poprawy ściągalności swiadczeń, uważam za błąd przyjętą hierarchię ważności zmian legislacyjnych. Priorytetem nie powinna być moim zdaniem poprawa ściągalności świadczeń, lecz zastąpienie alimentacji w jak najszerszym zakresie opieką naprzemienną nad dzieckiem. Pominięte zostały także inne problemy, mianowicie alienacja rodzicielska - utrudnianie bądź uniemożliwianie kontaktu z dzieckiem drugiemu rodzicowi, nierzadko niezgodnie z postanowieniem sądu; niewłaściwe wykorzystanie środków przez osobę sprawującą opiekę nad dzieckiem, czy też brak możliwości samodzielnego wniesienia o zaprzeczenie ojcostwa po upływie półrocznego terminu z jednej, a nieistnienie w systemie prawnym i brak możliwości wniesienia o stwierdzenie nabycia praw rodzicielskich w przypadku na przykład kochanka zamężnej kobiety z drugiej strony. Nierozwiązany pozostaje problem użycia męskiego nasienia bez zgody mężczyzny w celu zajścia w ciążę - ustawa nie przewiduje zwolnienia z obowiązków rodzicielskich czy alimentacyjnych w przypadku gwałtu na mężczyźnie lub niekonsensualnego użycia nasienia (np. wydobytego ze zużytej prezerwatywy). Takie przypadki mają miejsce a nie zostały ujęte w prawie.
Uzasadnienie zmian zawiera nieprawdziwe tezy: "Zobowiązanie rodziców wobec dziecka jest fundamentalne i nie ma możliwości zwolnienia ich z tego obowiązku." Kobieta ma taką możliwość, a nawet kilka możliwości. Może dokonać aborcji za granicą, np. w Republice Słowacji, czy też w Holandii, bez zgody partnera, uwalniając się od odpowiedzialności prawnej i finansowej za swoje potomstwo. Jeżeli jest niezamężna, może oddać dziecko do adopcji lub pozostawić w szpitalu bez zgody partnera, podobnie uwalniając się od wszelkich zobowiązań. W żadnym z tych przypadków nie ponosi kary. Mężczyzna nie ma takiej możliwości, w niektórych przypadkach również wówczas, gdy wie, że nie jest biologicznym ojcem. Mało tego: polskie prawo nie przewiduje możliwości dochodzenia roszczeń z tytułu sprawowania opieki i łożenia na nie swoje dziecko.Kolejny fałsz: "dłużnik alimentacyjny, nie płacąc alimentów, w gruncie rzeczy pozbawia własne dziecko perspektyw" - niekoniecznie własne.
Projekt zmian nie przewiduje likwidacji patologii w postaci orzekania wysokości alimentów na podstawie nie osiąganych dochodów, lecz "dochodu, jaki mogłaby osiągnąć osoba zobowiązana", pozostawiając ocenę tegoż domniemanego dochodu niczym nieograniczoną i nieuregulowaną. Znane mi są przypadki, gdy w przypadku rodzica zobowiązanego do alimentacji a przebywającego za granicą sąd orzekał wysokość alimentów z całkowitym pominięciem wyższych niż w Polsce kosztów utrzymania, w tym wynajmu mieszkania bądź domu.
Wszystkie te problemy zostały całkowicie pominięte.
Cóż zatem mamy w projekcie zmian? Mamy rozszerzenie uprawnień komorników, pseudouprzywilejowanie dłużników alimentacyjnych przy robotach publicznych oraz zamach na diety. Dodatkowo proponowane jest uderzenie w pracodawców, zatrudniających bezumownie. W zasadzie jedyną zmianą nie budzącą watpliwości jest podniesienie kryterium dochodowego, związane z inflacją.
Co do zasady, z aktywizacją zawodową jako sposobem na rozwiązanie problemu niealimentacji można sie zgodzić, natomiast nie rozumiem, dlaczego zakłada się, że lekarz, inżynier czy informatyk ma kopać łopatą ziemię pod autostrady? Dlaczego akurat diety - wystepujące wszak wcale nie często, i niewielkie - miałyby być sposobem na niealimetację? W porównaniu z innymi dochodami to w najlepszym razie rząd wielkości 1-2%. Nie widzę też sensu różnicowania kar dla przedsiębiorców w zależności od tego, czy bezumowne zatrudnienie dotyczy osoby zobowiązanej do alimentacji czy też nie. Pracodawcy nie dysponują narzędziami pozwalającymi sprawdzić istnienie obowiązku alimentacyjnego i karanie ich za coś, o czym nie mieli jak powziąć wiedzy, jest nielogiczne i niekonstytucyjne.
Podsumowując, projekt zmian w ustawie oceniam negatywnie i rekomenduję jego odrzucenie w całości.
Maciej Wójcik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz